Na terenie mojej parafii jest kościół OO. Franciszkanów-Reformatów, do którego uczęszczałam z moją babcią. Babcia mnie często do niego zabierała, bo mi się tam bardzo podobało. Widok Ojców ( w ogóle zakonników), a przede wszystkim tam też spotykałam Siostry Felicjanki. W tym kościele miałam Pierwszą Spowiedź i Pierwszą Komunię. I patrząc na Siostry, tak czułam, że bardzo chciałabym być taką siostrą. Ale jak to w życiu bywa, po jakimś czasie to wszystko ucichło we mnie. Po prostu już przestałam o tym myśleć. Owszem do kościoła chodziłam. Dalej był to kościół Ojców Franciszkanów, gdzie chodziłam na każdą niedzielną Msze Świętą. Gdy nadszedł czas przygotowania do bierzmowania, miałyśmy katechezę z księdzem, który posługiwał w naszej parafii- kościele Farnym w Kazimierzu Dolnym. Był bardzo wymagający. Zawsze się mnie pytał dlaczego ja do kościoła nie chodzę. Ja się tłumaczyłam, że chodzę, ale do kościoła Ojców Franciszkanów. Więc zażądał, że mam chodzić do parafialnego. Więc ja zaczęłam chodzić do parafialnego kościoła. Ów Ksiądz na każdej niedzielnej Mszy Świętej zadawał nam jakieś zadanie. Kiedyś zachęcił nas, aby każdy przyniósł coś i ofiarował to Panu Bogu. Napisał to na kartce i ofiarował podczas kolejnej Mszy Świętej w trakcie ofiarowania. A ja zaczęłam czytać Pismo Święte i bardzo mnie uderzyły te słowa Jezusa z Ewangelii według św. Jana: „Ja jestem winnym krzewem, a wy latoroślami”. Gdy rozważałam później to Słowo, to we mnie odzywało się Jezusowe „beze Mnie nic uczynić nie możecie”. Wówczas na karteczce napisałam: Panie Jezu, Ty jesteś winnym krzewem. Bez Ciebie nic uczynić nie możemy. Więc przyjmij niegodne, nędzne serce moje, na Twoją wieczną chwałę”.
Bardzo często się modliłam, chodziłam do kościoła, byłam bardzo pobożna. Nawet moje koleżanki wytykały mnie palcami, że ja taka pobożna, że codziennie latam do kościoła. Czułam, że Pan Jezus przyjął to moje ofiarowanie, bo tak coraz bardziej mnie do tego kościoła pociągało. W ogóle nie wiedziałam, że istnieją w mojej parafii drugie siostry. Zaczęłam je spotykać na Mszy Świętej- widziałam jedną, dwie. Zaczęłam się więc interesować co to za siostry. Nawet jedna w kruchcie siedziała. Po pewnym czasie nasz katecheta zachorował i na lekcje religii zaczęły przyjeżdżać właśnie te siostry. I uczyły mnie religii. Któregoś dnia przeszłam się wałem wzdłuż Wisły i zobaczyłam siostry, jak na podwórku grały w piłkę. Pomyślałam: „to tu mieszkają”. Później zaczęłam się coraz bardziej nimi interesować. Nawet podeszłam do siostry, która siedziała w kruchcie i zaczęłam z nią rozmawiać. Spojrzałam później na gazetkę przed kościołem parafialnym. I tam było napisane „Siostry Betanki, ul.Puławska…”. Wypisane było też co siostry robią, czym się zajmują. A u dołu gazetki były wypisane takie słowa: „Przyjdź, spróbuj. Może podołasz”. Tak mnie to zastanowiło i powiedziałam sobie „co mi zależy, zgłoszę się do tych sióstr. Przyjmą mnie, to dobrze”. Szłam wówczas z taką myślą „ Panie Jezu, ja Tobie serce swoje ofiarowałam”. Czułam to wewnętrznie, że ja tam- do tych sióstr- muszę iść.
Miałam wówczas 17 lat. W maju po raz pierwszy udałam się do sióstr- 15 maja. Siostry kazały mi przyjechać za miesiąc czasu jeszcze raz w odwiedziny. Gdy skończył się rok szkolny, minął ten miesiąc, ja już na nic nie czekałam. Wzięłam walizkę i 15 czerwca wstąpiłam do Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej. Moja mama jak się dowiedziała, że jadę to powiedziała: „ a jedź na wakacje, zaraz wrócisz”. Tak byłam przez całe wakacje. Po tym czasie Matka Generalna mówi mi, że aby wstąpić muszę mieć zgodę mamy, gdyż nie miałam ukończonego wieku, niezbędnego do wstąpienia. Nie miałam 18-stu lat. Moja mama przyszła i mówi, że ja nie dam rady, że mam wrócić do domu. Ale ja jak pojechałam tak zostałam, gdyż Bóg był silniejszy. Mama w ostateczności wyraziła zgodę. Ja powiedziałam sobie w duchu „nigdy stąd nie wyjdę”.
Tak więc cały czas czułam obecność Jezusa. Czułam, że On tu mnie chce, tutaj mnie woła.
Mimo wielkich trudności, które przeżyłam, czuję nadal, że Pan Bóg przyjął moje serce. Nędzne, biedne, ale je Pan Bóg przyjął…
s. Antonina